Recenzja filmu

Batman DCU: Syn Batmana (2014)
Ethan Spaulding
Jason O'Mara
Stuart Allan

Rodzicielskie problemy superbohatera

Historia w "Son of Batman" zaczyna się w momencie ataku Slade'a Wilsona (późniejszego Deathstroke'a) na siedzibę Ligi Zabójców, której liderem jest nieśmiertelny Ra's al Ghul. Przynajmniej do
Historia w "Son of Batman" zaczyna się w momencie ataku Slade'a Wilsona (późniejszego Deathstroke'a) na siedzibę Ligi Zabójców, której liderem jest nieśmiertelny Ra's al Ghul. Przynajmniej do czasu owej napaści, w którym doznaje zbyt rozległych obrażeń i ginie. Zraniony Slade wycofuje się ze swoją armią i poprzysięga dalszą zemstę. Córka Ra's al Ghul – Talia, wyrusza wraz z synem do Gotham City na spotkanie z Batmanem. Mroczny Rycerz dowiaduje się, że ma syna – Damiana. Kilkuletni chłopak całe życie spędził na treningach pod czujnym okiem swojego mentora Ra'sa al Ghula. Jego jedynym celem jest pomścić śmierć dziadka i zabić Deathstroke'a.

Już na samym początku mocno zniechęciłem się do tego filmu. Atak na siedzibę Ligi był strasznie źle wyreżyserowany. Znikąd cała armia ninjo-samurajów pojawia się w budynku, atakując najważniejsze osobistości. Dodatkowo zamiast wykorzystywać swoje umiejętności, prują z karabinów jak szaleni, ponadto nie formują szyku i nie trzymają się z tyłu, tylko po prostu biegną całą watahą na uzbrojonego tylko w miecz przeciwnika. Kolejną głupotą jest zestrzelenie helikoptera zaledwie dwoma pociskami z karabinu, chociaż i tak nic nie przebije wystrzelonej strzały przez Talię, która to strzała przebija kadłub helikoptera i zabija pilota. A jednak jest coś jeszcze głupszego. Stacjonarny karabin maszynowy strzelający bełtami. Większej głupoty już dawno nie widziałem.

Można się czepiać takich pierdół, ale to pierwsze sceny, które już mocno wybijają z rytmu. Na szczęście im dalej, tym jest coraz lepiej. Fabuła szybko idzie naprzód i już śledzimy poczynania "nietoperka". Ten zostaje wplątany w nie swoje sprawy, ale skoro potrzebuje go jego kochanka – Talia, a tym bardziej syn, to ciężko odmówić. Tym bardziej że Damiana bierze pod opiekę, licząc, że wpoi chłopakowi własne ideały. A o to będzie trudne. Damian to krnąbrny i zadufany w sobie wyszkolony zabójca. Całe życie uczył się, jak zabijać wrogów, a teraz jakiś gość w przebraniu nietoperza próbuje mu wmówić, że zabijanie jest passe. Batmanowi nie będzie łatwo przymknąć oko na wybryki syna, a ten i tak będzie robił, co mu się żywnie podoba.

Sama postać Damiana została całkiem nieźle wykreowana. Jak to bywa w tego typu przypadkach, bohaterowie o takim charakterze są niezwykle wkurzający. Z Damianem jest jednak inaczej. Syn Batmana ma młode, dziecięce ciało, ale umysł i osobowość dorosłego człowieka. Ciężko w nim zobaczyć kogoś innego niż nieokrzesaną wersję samego Mrocznego Rycerza. Niestety, o kreacjach reszty postaci ciężko napisać cokolwiek pozytywnego. "Son of Batman" skupia się przede wszystkim na tytułowej postaci, nie rozszerzając zbytnio uniwersum ani nie pogłębiając wiedzy na temat innych charakterów. Ktoś nieobeznany w uniwersum czy w komiksach z pewnością się pogubi. Film nie wyjaśnia, kto jest kim i co doprowadziło do oglądanych na ekranie wydarzeń. Co ma swoje oczywiste plusy, ale kilka objaśnień wyszłoby animacji na dobre. Tak samo, jak położenie większego nacisku na ukazanie charyzmy, chociażby takiej Talii. To postać niezwykle barwna, tutaj sprowadzona do słabej roli kochanki Batmana. Ogromnym plusem jest za to Alfred, który swoimi docinkami, ostrym językiem i sarkastycznym podejściem rekompensuje wszystko. W produkcji mamy również całą plejadę postaci z uniwersum: Killer Croc, Komisarz Gordon, Nightwing, wspomniany już Deathstroke czy Ra's al Ghul. Odwiedzimy też znane lokacje, jak Arkham Asylum, gdzie swoje pięć sekund dostali Joker i Dwie Twarze.

Historia jest miałka, a mocno naciągana zemsta to nic więcej jak pretekst do ojcowskiego zadania Batmana. Zarówno historia, jak i sam obraz nie pozostają z widzem. Dobrze wiedzieć, że Bruce Wayne ma syna z Talią, ale to jedyna informacja, która jakoś rozszerza wiedzę o superbohaterze osobom, które omijają komiksy szerokim łukiem.

Również animacja nie potrafi zachwycić. Jest ładna i przyjemna dla oka, ale zupełnie uboga w szczegóły. Nie ustrzegła się również "kopiuj-wklej", co już jest niestety wynikiem lenistwa i niskiego budżetu. Postać Killer Crocka nie należy do najlepszych, za to w przypadku Batmana czy Nightwinga ciężko się do czegokolwiek przyczepić. Sama oprawa graficzna mocno przywodzi na myśl dzisiejsze bajki puszczane na Cartoon Network.

Od "Son of Batman" oczekiwałem czegoś więcej. Nie jest to zły film i całkiem przyjemnie się go ogląda, ale w porównaniu z rewelacyjnym "Batman w cieniu Czerwonego Kaptura" czy dobrym "Batman: Rok Pierwszy" wychodzi dosyć blado. Warto chociażby zobaczyć dla samego Damiana czy tekstów Alfreda, ale to produkcja skierowana przede wszystkim dla osób, które "siedzą w Batmanie".
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones