Rozumiem, że nie zawsze trzeba wszystko pokazywać tak jak było naprawdę, ale w tym filmie to już lekka przesada. Romans Wallace z księżną która tak naprawdę wyszła za Edwarda II 3 lata po śmierci szkota w wieku 12 lat... i ta sugestia, że Edward III był synem Wallaca a nie Edwarda II. Kilty w XIII wieku następna brednia. Oczywiście przebieg bitwy również niezgodny z historią.
Co do samego filmu to rzeczywiście przyjemnie się ogląda, ale odrzucają mnie te nieścisłości historyczny oraz te sceny męki Wallaca dla mnie zbyt naciągane.
Film powinien z filmów historycznych trafić do gniotów historycznych ewentualnie fantastyki
Dla wielu takie filmy to praktycznie jedyny kontakt z historią. Rozumiem, że nie wszystko musi być w 100% zgodne z prawdą, ale dla przyzwoitości przydało by się trzymać chociaż tych najważniejszych faktów historycznych.
Masz rację, jest wielu ludzi, którzy biorą fabularną fikcję za fakty. Ale czy to problem pisarzy i reżyserów, że świat jest pełen idiotów? Gibson nakręcił świetny film rozrywkowy i tyle.
Braveheart nie jest oparty na prawdziwej historii Williama Wallace'a ale na legendach związanych z tą postacią. Przede wszystkim na wierszu "The Life and Heroic Actions of The Renowned Sir William Wallace" z XVw. Taką przynajmniej informację kiedyś przeczytałem, sam nie znam tego utworu więc nie umiem ocenić czy rzeczywiście film powstał na jego podstawie. Jest w każdym razie duża różnica między tworzeniem własnych fantazji na temat historii, a zrobieniem filmu na podstawie istniejących fantazji z epoki.
A co do kiltów to jesteś pewien że nie noszono ich w tamtych czasach? kiedy w takim razie zaczyna się ich historia?
Jak będziesz miał chwilę to zachęcam do zapoznania się z wierszem.
http://books.google.pl/books?id=wlVCAAAAYAAJ&hl=pl&pg=PP5#v=onepage&q&f=false
Jak będziesz miał chwilę to zachęcam do zapoznania się z wierszem.
http://books.google.pl/books?id=wlVCAAAAYAAJ&hl=pl&pg=PP5#v=onepage&q&f=false
dokladnie, to nie dokument, ale film z przeslaniem i glownie to ma trafiac do widza. wedlug mnie genialny.
Pomijając te "niedociągnięcia historyczne" to film jest świetny. Moim zdaniem zasługuje na uwagę każdego szanującego się widza.
Niestety dziury historyczne będą nas zawsze prześladować w filmach fabularnych.
Nie jestem mediwalistą, jestem celtologiem-językoznawcą i mnie bolała wymowa fraz w szkockim gaelickim, ale to jest taki szczegół, że go ludzie nie są w stanie wyłapać (bo wymaga znajomości języka, którym mówi może 70tys ludzi plus wyćwiczonego ucha).
Ale moim zdaniem duch szkocki został dobrze przekazany w filmie. Film przyjemny, mimo że bliżej mu do fantastyki niż historii.
Już narracja w pierwszych minutach wprowadza nas, w to, że ten film będzie miał małą wartość historyczną. Pada tam kwestia "Historycy nazwą mnie kłamcą", i za to, że Gibson na dzień dobry przyznaje się, że poleci z fabułą, a nie na siłę próbuje robić film historyczny zaklinając rzeczywistość u mnie jest max. Poza zgodnością z historią, ten film jest dopracowany w najmniejszym szczególe.
No nie powiedziałbym, W latach 9- tych, kiedy oglądałem Braveheart'a pierwszy raz, bitwa pod Stirling zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Wtedy jednak byłem kilkunastoletnim chłopcem, który mało co jeszcze obejrzał. Kiedy oglądnąłem ten film po latach, tzn dzisiejszego wieczorka, zobaczyłem jakąś ruchawkę kilkusetosobową, gdzie nawet nie starano się ukryć pustej przestrzeni między żołnierzami. Abstrahując już od tego że w prawdziwej bitwie pod Stirling brało udział ponad 20 tyś wojska, bitewka jest dość żenująca (co prawda jej wartością jest realistyczne ukazanie krwawych jatek i masakr, w czym film Gibsona był chyba pierwszy). I ktoś z krytyków mej pisaniny powie że wtedy nie było takich możliwości technicznych, że to bitwa z aktorami a nie komputerowymi fantomami. Jednakże odpowiadam mu, że już ćwierć wieku wcześniej Rosjanie w filmie "Wojna i Pokój" Siergieja Bondarczuka nie przedstawili ale ODTWORZYLI w skali 1:1 bitwę pod Borodino. Podobną rekonstrukcją popisano się w filmie Waterloo tego samego reżysera. No ale wtedy miano do pomocy armię czerwoną a nie Irlandzką Armię terytorialną.
uhum...tyle ze Bondarczuk dostal krasnoarmiejcow za frajer, a Gibson musial placic ;) dzisiaj statystom sie placi...dlatego tez bitwy w Potopie sa znacznie bardziej 'zaludnione' niz w Ogniem i Mieczem :)
"Film Historyczny" - nazwa TERAZ tak naprawdę odnosi się do tego, że na początku można by było wstawić "dawno temu" albo "był rok...." Twórcy filmów, bo to od nich zasadniczo wywodzi się ta podstawowa definicja gatunku, wypaczyli wiele określeń. Jak chcecie Historii to polecam DOKUMENTY historyczne, bo FILMY są historycznymi gdy da się je osadzić w przeszłości a jednocześnie z fantastyki nic nie mają. A sam film jest świetny.