Nakreślenie genezy obcego to jeden z najbardziej rozczarowujących momentów całej serii przynoszący hańbę kultowym poprzednikom. Jakby tego było mało, "Przymierze" sili się na kiczowate próby wprowadzenia wątków filozoficznych do miałkiej fabuły, co dodatkowo spowalnia i tak niezbyt wciągającą narrację (...). Na szczęście poza pseudointelektualnymi mieliznami produkcja ma parę niezłych scen akcji i napięcia, które odrobinę ratują obraz przed kompletną klapą (...). Czułem w kościach, iż "Przymierze" będzie złym filmem, ale rzeczywistość i tak przerosła moje skromne oczekiwania (...).
więcej