Wielki hołd złożony H. G. Wells'owi. Może to szalony pomysł by jego życie pomieszać z fikcją i dodać do tego postać Kuby Rozpruwacza, ale sprawdził się w 100%. Ten miszmasz gatunkami przepełnia cała masa smaczków dla wielbicieli prozy autora "Wehikułu czasu".
Twórcy postarali się o olbrzymie pokłady rozrywki, niekoniecznie robiąc wszystko na wysokim poziomie. Jednak zdawali się wiedzieć co z tego wyjdzie i "Time After Time" nie pretenduje do miana klasyki. To 2 godziny przyjemnego seansu, opartego o scenariusz który na przemian zaskakuje i karmi nas banałami.
Największą zaletą jest główny bohater, a co za tym idzie wcielający się w niego Malcolm McDowell. Wreszcie dostaliśmy film w którym pościg za bezwzględnym bandytą prowadzi czarujący gentleman, w dodatku pacyfista. Udaje mu się zwalczać zło w humanitarny sposób, nie brudząc sobie przy tym rąk. Przy roli Wellsa łatwo było popaść w pretensjonalizm. Jednak McDowell rewelacyjnie zagrał tak złożoną i pełną sprzeczności personę. Tym bardziej może to dziwić, iż zrobił to aktor, który na koncie ma głównie role psychopatów. Tutaj był wcieleniem dobra i rozwagi.
Mały wielki film. Jak obejrzycie to nie pożałujecie, ale też zrozumiecie dlaczego wystawiam jedynie 6.