Rocky. Ten film to klasyka kina i nie ukrywam, że oglądałem go kilkanaście razy. Pomimo upływu lat część pierwsza i druga są dla mnie niepodważalnie najlepszymi odsłonami Włoskiego Ogiera. Trzecia część nakręcona w zupełnie innym klimacie. Sam Rocky był już zupełnie inny. Muzyka jednak cały czas trzyma się na wysokim poziomie. Część czwarta według mnie była wielkim powrotem do korzeni, za dzieciaka stawiałem ją zaraz za jedynką i dwójką. Muzyka w tej części jest chyba najlepsza ze wszystkich części i to dalej się nie zmienia w mojej ocenie po tylu latach. Niestety patos amerykański jest tutaj przesadzony. Film ogląda się nieźle, a na końcu kiedy Rocky wygrywa z Drago wydaje się że już nic filmu nie może zepsuć, aż do momentu kiedy Ogier zaczyna przez mikrofon zwraca się do rosyjskiej publiczności. To jest po prostu żałosne. Nie trzeba być Rosjaninem aby poczuć niesmak w tym co mówi Rocky. Jedynie co broni jego zachowanie jest fakt, że film kręcony był przed obaleniem komuny i mógł stanowić w pewnym stopniu przesłanie do budowania zgody. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie hipokryzja. Wróćmy do początku filmu. Drago przyjezdza do USA ze swoim sztabem i pragnął się zmierzyć z Rocky Balboa. Tymczasem Apollo wyrywa się przed szereg i od początku kpi z Rosjanina i z rosyjskich pięściarzy. Kiedy dochodzi do walki pomiędzy Drago a Apollo amerykańska publiczność buczy na Drago. Rosjanin wygrywa, i obrywa znowu. Nie zauważyłem żeby Amerykańska publiczność w jakiejś części się przechylała w jego stronę. Tymczasem Balboa wyrusza do Rosji. Dostaje chatkę bez niczego którą sam sobie zażyczył. Potem dochodzi do walki, i cała publiczność Rosyjska buczy na Rockiego. Ten po po walce ma pretensje do nich. Przepraszam a co robili Amerykańcy kibice? Ale to nic. Najbardziej irytuje moment, kiedy Rocky zaczyna osiągać przewagę nad Drago i część publiczności Rosyjskiej jest za Rockym. No błagam. To chyba agenci CIA tam siedzieli na trybuach. Wyobraża sobie ktoś, że Niemcy na Narodowym podczas meczu w piłce nożnej, strzelają nam bramkę a by zaczynamy im kibicować? Przecież to jest kpina to co wyreżyserowali w tym filmie. Na końcu Rocky wypowiada słowa o przemianach, że się wszyscy mogą zmienić. No błagam. Ciekawe czy Amerykańska publiczność się też zmieniła. Zakpili sobie z Rosjan na całej linii w tym filmie. Cios poniżej pasa w tej odsłonie Rocky'ego.
Drago mówił, że chce wygrać dla siebie, proletariacki motloch z wypranymi mózgami mógł to odebrać jako zdrade...
Zresztą cisniecie po bolszewikach zawsze jest ok.
Powiedział to dopiero po tym jak jeden towarzysz trener nakazał mu wygrać "bo nasi kibicują Amerykaninowi".
Nikt tu nie ciśnie w bolszewików. Gdy Roki przyjechał do ZSRR, ludzie byli wobec niego nieufni, ale przyjęli go dobrze. Podobnież podczas walki. Początkowo byli nastawieni nieufnie ("wrogo" to by było za mocno powiedziane), ale z czasem zaczęli dopingować jego wolę walki. I on to docenił w przemówieniu.
Dodatkowo miało to kontekst polityczny: Ronald Reagan faktycznie był w tamtych czasach już nie do zniesienia, chciał wbić Rosjan w ziemię, gdy oni naprawdę wysyłali już w świat sygnały, że są na kolanach. Stąd nieśmiałe próby w postaci "głasnost" i pierestrojki.
Wystąpienie Rokiego jest z pewnością naiwne, ale jest też ze wszech miar szlachetne i uczciwe, pełne oczekiwania i nadziei na pojednanie. A że bokserzy po walce zawsze bełkoczą, to inna sprawa:-)
tak jak Rosjanie w filmie pokochali Rockiego, tak samo pokochaliby Drago Amerykanie gdyby.....Drago walczył z Rockim (czy Apollo, to bez znaczenia) w USA i gdyby ten potraktowałby swoich krajan tak jak Drago potraktował swoich pod koniec walki. Normalna sprawa. Niezrozumienie tego trochę nieładnie świadczy o koledze, który rozpoczął ten wątek czyli o scotratez. Uzewnętrznił swoje kompleksy.
"Ronald Reagan faktycznie był w tamtych czasach już nie do zniesienia, chciał wbić Rosjan w ziemię"
I jak widać, miał rację. Podobnie zresztą jak Patton w 1945 i paru innych ważnych Amerykanów.
I bardzo dobrze, że ich docisnął. Bo tacy udają niewiniątka, a potem po cichutku się odbudowują i znowu atakują. Jak szkolny osiłek, który jak trafi na większego to plączę a jak się tylko odwróci to wali go od tyłu.
Ale fakt, w USA Drako potraktowano jak gówno, a potem jak Rocky'ego potraktowali podobnie, do wielki płacz, jak tak można.
Nie, ja jestem konsekwentny.
Ty za to jesteś naiwny myśląc, że ruskie pod koniec zimnej wojny tacy pokojowi byli... Byli tak pokojowi, że m.in. robili wojne w Afganistanie.
Wojna w Afganistanie rozpoczęła się na dekadę przed rozpadem ZSRR.
Trzeba się uczyć, upłynął wiek złoty.
No już, geniuszu, pisz, kiedy ta wojna się skończyła. No co, tacy biedni dobrzy mieszkańcy ZSRR, ludzie tacy dobrzy, a politycy tacy wspaniali. No już, napisz kiedy ta wojna się skończyła.
Aż zacytuję fragment filmu: ,,My przynajmniej nie strzelamy w plecy ludziom przeskakującym przez mur", propaganda antyradziecka jak najbardziej słuszna.
Różnica między publicznością amerykańską a radziecką jest taka, że ta pierwsza jest wolna i co do zasady z własnej woli kocha swój kraj oraz kibicuje komu chce, a ta druga żyje w jednym wielkim łagrze. Te elementy filmu to oczywiście antyradziecka propaganda, może i strasznie nieociosana, ale z perspektywy czasu piękna. Sportowiec z kraju wolności i demokracji wyrywa smutnego radzieckiego człowieka z podległości totalitarnemu państwu... I wzruszające słowa Rockyego na koniec : "Wszyscy możemy się zmienić!".
w koncu to Stalolone był rezyserem filmu i wysmyslił co chciał ale film dostał tyle złotych malin ze az wstyd
mnie natomiast finałowa walka irytowała, Rocky dostał chyba z 10 tyś ciosów na twarz leżał na deskach z 50 razy w kazdej rundzie sie przewracał, Draco robił z nim co chciał az w koncu przychodzi 15 runda i Rocky go rozniósł w ostatnich sekundach, Draco spadł na deski tylko raz ale sie juz nie podniósł
a rocky co on miał stalową twarz , Apollo dostał moze 5 % tych ciosów od Draco i padł martwy w porówaniu z Rockym a trzeba jeszcze dodac ze siła ciosu draco na tych wykresach przed walką z rockym i intensywnym treningiem zwiększyła sie dwukrotnie./
Ta walka była najgorszym elementem tego filmu, chyba 90% ciosów Rockiego było w powietrze bo Drago się usuwał. nie wiem czy aktor robił to podświadomie.
we wcześniejszych częściach było, że Apollo narzekał że okłada Rockiego, a ten nic, dalej wstaje i wstaje. Także nawiązanie do silniejszej głowy. Niektórzy bokserzy tak mają, że walisz i walisz, a oni nie padają. Inna sprawa, że jakby Rocky walczył z Drago w USA i potraktowałby swoją publiczność tak jak Drago potraktował swoją (pod koniec) to też Amerykanie po czymś takim by kibicowali Drago. Tak samo by było jakby Lewandowski odwalił taki numer podczas gry, nawet z Niemcami. Polscy kibice po czymś takim stanęli by po stronie.......Niemców.
Co do publiczności amerykańskiej i ich braku entuzjazmu wobec gościa ze wschodu. Mieli bić brawo Rosjaninowi, który zabił w ringu ich boksera? No litości.
to prawda, poza tym podczas walki w Rosji pan Drago się zdenerwował i zaczął obrażać miejscowych, więc reakcja naturalna że przeszli na stronę Rockiego. Tak samo by było gdyby Apollo walczył tak źle, że aż wstyd. Takie zachowanie było widać np. podczas niektórzych meczów w piłkę nożną Polaków, kiedy przez bardzo nędzną gre polskiej drużyny, zniesmaczeni polscy kibicie zaczynali kibicować przeciwnikom.
Z tym obrażaniem publiczności to bez przesady, coś tam krzyknął, że wygra dla siebie i tyle. Publiczność kibicowała Rockiemu z resztą już wcześniej, bo tak było od początku w scenariuszu, gdyż film powstał jako propagandowy, przy współpracy administracją Reagana.
Amerykańska publiczność zachowała by się z pewnością lepiej, gdyby Apollo przeżył tę walkę. Wówczas sam by pogratulował zwycięzcy
Źle to rozumiesz.
Po pierwsze: bokserzy zawsze bełkoczą po walce. Zawsze.
Po drugie: to był piękny gest humanistyczny ze strony Rokiego Balboa i... typowy dla niego. On zawsze, od samego początku starał się być dobry dla innych.
Gdy przyjechał do ZSRR, ludzie byli wobec niego nieufni, ale przyjęli go dobrze. Podobnież podczas walki. Początkowo byli nastawieni nieufnie ("wrogo" to by było za mocno powiedziane), ale z czasem zaczęli dopingować jego wolę walki. I on to docenił.
Dodatkowo miało to kontekst polityczny: Ronald Reagan faktycznie był w tamtych czasach już nie do zniesienia, chciał wbić Rosjan w ziemię, gdy oni naprawdę wysyłali już w świat sygnały, że są na kolanach. Stąd nieśmiałe próby w postaci "głasnost" i pierestrojki.
Wystąpienie Rokiego jest z pewnością naiwne, ale jest też ze wszech miar szlachetne i uczciwe, pełne oczekiwania i nadziei na pojednanie.
Gryzmolenie o ówczesnej "hipokryzji" Amerykanów , czy "nieznośności Reagana" świadczy o imbecylizacji młodszych roczników - rzecz chyba bez precedensu w historii. Bo te ZAWSZE były o krok do przodu przed starszymi rocznikami. Teraz są o dwa do tyłu. Szkoda nawet komentować. Wygląda na to , że nieograniczone zasoby informacji jakie otwiera internet skutecznie rażą zdolność do ich przetwarzania, czy jakiejkolwiek , elementarnej choćby refleksji tworząc pokolenia B U C Ó W i fukcjonalnych analfabetów. Nb. poziom prezentowanej przy tym polszczyzny dyskwalifikowałby każdego tutaj w pierwszej klasie szanującego się ogólniaka przed 1990 rokiem - nawet o profilu matematyczno - fizycznym. To jest dno. Źle to wróży na przyszłość. Tabuny tego prostactwa tratują wszystko - i na polu zostaje ćwierćinteligencki pis...
Rocky nie miał żadnych pretensji według mnie, po prostu mówił o swoich odczuciach na początku walki. Poza tym piłka nożna, a boks to zupełnie co innego. Zaczęli mu kibicować, bo zobaczyli jego chart ducha :)