Przekraczające wszelkie możliwe ramy wyobraźni. Kamień milowy kina.
To jak bohaterowie wyglądają, jak się poruszają, świat, w którym istnieją, pojazdy i broń jakich używają. Niezwykłe doświadczenie.
To jak
"DZIESIĘCIORO PRZYKAZAŃ" Cecile'a De Mille'a - i sceny plag, kijów zamieniających się w węże, rozstępujące się Morze Czerwone.
"MILION LAT PRZED NASZĄ ERĄ" - dinozaury i inne potwory
"WEHIKUŁ CZASU"
"2001 - ODYSEJA KOSMICZNA" - przestrzeń kosmiczna
"GWIEZDNE WOJNY" - wiadomo
"ŁOWCA ANDROIDÓW" - świat Metropolis Fritza Langa
"WILLOW" - zminiające się postaci
"KTO WROBIŁ KRÓLIKA ROGERA?" Zemeckisa - doskonałe połączenie animacji i żywego aktora
"OTCHŁAŃ" Camerona - kosmici formujący wodę w kształty - zapowiedź ciekłego metalu
"TERMINATOR 2" - ciekły metal
"PARK JURAJSKI" - wiadomo
"MATRIX"
"AWATAR".
a jednak to "TRON" pozostaje dla mnie wręcz mistycznym doświadczeniem efektów specjalnych. Aż chciałoby się ich dotknąć. Wejść do świata Tronu.
Niedawno odświeżyłem sobie ten znakomity obraz i dalej jestem pod wrażeniem :)
Nie mogę doczekać się sequelu :)
Niezła lista, ale zamiast "Milion lat przed naszą erą" dałbym raczej "Zaginiony świat". Poza tym brakuje kilku podobnie starych tytułów, jak "Metropolis", "King Kong", "Złodziej z Bagdadu" czy starożytna wręcz "Podróż na Księżyc". Z nieco nowszych dodałbym jeszcze "Jazona i Argonautów" i "Mary Poppins", a z całkiem nowych "Titanica". Pzdr.
A ja właśnie przez te efekty nie mogłem przebrnąć przez film. Chyba w żadnym filmie nie widziałem efektów, które aż tak by się zestarzały. "Gwiezdne Wojny" nawet w oryginalnej wersji, przed tymi wszystkimi przeróbkami, wyglądają o niebo lepiej!
Za to część druga "TRONu" wizualnie powala! :)
Kamieniem milowym były Gwiezdne Wojny które były przed TRONem i były 100 razy lepsze
racja Star Wars to było coś...Prawdziwe efekty specjalne i prawdziwa praca na planie...Tron.... efekty kreskówkowe jakby spod kredki i ołówka wyszły do pewnego momentu film był jako taki .... do momentu swoich efektów
Ale nie masz pojęcia tak naprawdę o niczym. Jak ta tamte czasy, efekty specjalne były niesamowite, dodatkowo kosztowały one orgroma pracy, to nie to co dziś, jedne machnięcie myszką to tu, to tam i cały film włala.
ale czy ja pisałem o filmie współczesnym... nie zapominaj że Star Wars ta pierwsza część to koniec lat 70 a mi chodzi o prawdziwą pracę na planie.W tronie tego nie dostrzegłem jak już mówiłem przypominało to kreskówkowe rysy.Nie kliknięcia myszą czy rysunkowego szkica tylko prawdziwą pracę nad scenariuszem jak to zobić najlepiej aby zadowolić widza ;)
"nie zapominaj że Star Wars ta pierwsza część to koniec lat 70 a mi chodzi o prawdziwą pracę na planie"
Prace nad "Tronem" trwały sześć lat a swój początek miały w rok przed wejściem do kin filmu Lucasa.
"Nie kliknięcia myszą czy rysunkowego szkica tylko prawdziwą pracę nad scenariuszem jak to zobić najlepiej aby zadowolić widza ;"
Co ma praca nad scenariuszem z efektami wizualnymi i zadowalaniem widza ? Odnoszę wrażenie, że nie za bardzo wiesz o czym piszesz...
W Star Warsach wykorzystano miniaturowe modele statków, które następnie filmowano na tle blue screenu używając kamery sterowanej komputerowo (motion control). W Tronie oprócz konwencjonalnych,rysunkowych efektów specjalnych użyto także animacji komputerowej , co było wówczas rozwiązaniem na tyle pionierskim, że nawet nie nominowano produkcji Lisbergera do Oscara za efekty. Uznano mianowicie, iż komputery odwaliły całą robotę za animatorów, co było oczywistą nieprawdą. Przy efektach do Trona pracowało kilkaset osób a za animacje komputerową odpowiadało kilka różnych firm.
No proszę. Dowiedziałem się paru ciekawych rzeczy.
Zaczynałem od 800XL więc mam sentyment do abandonware. Wiem, że w porównaniu do dzisiejszch produkcji (bardzo poboba mi się to co graficy popełnili z Avatarem mimo cienkiej jak d*pa węża fabuły) wilele osób może uznać ten film za mega kicz (mnóstwo zwykłych wektorów nie zawsze wykończonych "flat"). Skłaniam się jednak ku opinii, że ten film to przełom jeśli chodzi o animację komputerową. TRON to dla mnie mistrzostwo jeśli chodzi o grafikę i nie przeszkadza mi, że brakuje tam kolorów i bardziej urozmaiconego krajobrazu. Scena w której ganiają się futurystycznymi ścigaczami po wektorowej siatce najbardziej zapadła mi w pamięć i uważam ją za kultową. Tyle.
Star Wars ze swoją fabułą może się schować, jedynie Nowa Nadzieja była bardzo dobrym filmem ale i tak jest niczym przy TRONIE, który bardziej stawia na wyobraźnię i ma po prostu ciekawszy świat przedstawiony, no i efektów nie buduje się tylko poprzez filmowanie modeli statków na blue screenie. Części I-III nie skomentuję bo to nie zasługuje na żaden komentarz.
Tron kreskówka też nie zasługuje na koment, skoro Star Wars mniej postawiło na wyobraźnie i ma mniej ciekawszy przedstawiony świat....
zwariowałeś chyba, najlepsze w historii kina? Nawet jak na tamte czasy efekty nie powalały, wiele rzeczy było po prostu narysowanych jak w kreskówce, porażka.
Podaj mi w takim razie film z lepszymi efektami komputerowymi z 1982 roku. Z góry uprzedzam, że takowego nie znajdziesz. Nawet magicy z Industrial Light & Magic nie wiedzieli z czym to się je - taką rewolucję zafundował kinematografii "Tron". A gdybyś choć minimalnie znał się na efektach specjalnych z tego okresu to wiedziałbyś, że rysownicy bardzo często zastępowali scenografów.
No właśnie. W "The Thing" nie było ANI JEDNEGO ujęcia z CGI. Było za to parę ujęć z narysowanym statkiem obcych (czyli według Ciebie to musi być porażka, bo to tak "jak w kreskówce" ;) ).
więc był super narysowany,że mi spodobał:D Statek obcych był na wstępie, ale ogólnie cały film bije na głowę Trona pod względem wizualnym. Natomiast te kolorowanki w tronie były paskudne, no przykro mi, taka prawda.
przepraszam, nie doczytałem, że chodzi o komputerowe. No ale choćby coś miało lepsze efekty specjalne, Słabe były efekty komputerowe ,jak i komputery , dlatego film wyszedł brzydko, a scenografia rysunkowa w filmie zawsze raziła mnie w oczy. Jasne, zgodzę się ,że Tron był filmem innowacyjnym, ale nie możemy chwalić go za efekty które w tym czasie nie miały prawa być urzekające.
To też nie do końca tak. W roku produkcji "Tron" był filmem olśniewającym wizualnie.
Po prawie trzydziestu latach od daty premiery patrzymy na to już nieco inaczej. Postęp jaki od tamtego czasu dokonał się w dziedzinie efektów komputerowych ("Tron") był znacznie większy niż na polu charakteryzacji ("Coś") czy filmowaniu miniatur (SW). I dlatego właśnie takie filmy jak "The Thing", "Alien" czy "Star Wars" będące przecież w tyle za "Tronem" z dzisiejszej perspektywy wyglądają "mniej staro".
Jestem fanem tamtych filmów bo te filmy posiadają dusze . Jak tutaj niektórzy pisali pochłaniały ogromne ilości pracy do tego prawdziwe wybuchy , kaskaderzy którzy narażali życie itd. Teraz komputer załatwia sprawę ale to niestety nie wszystko. To tak jak z dzisiejszymi autami projektowanymi za pomocą komputera czyli są fajne ładne ale nie mają tej duszy jak starsze modele , które były tworzone w sumie przez artystów z jednego kawałka glinianej bryły, która musiała byc obrobiona jako późniejszy wzór dla matryc do produkcji seryjnej.
100 razy mógłbym Cie czytać... może do Ciebie dotrze że nie każdy ma gust taki jak Ty :) Dla mnie np. Alien miażdy Trona i to nie tylko pod względem efektów... ale to moja opinia;) heh
Mam pytanko,GDZIE NA TEJ LIŚCIE JEST POWRÓT DO PRZYSZŁOŚCI 1,2 I 3??!!!!!!!!!!!! TO PRZECIEŻ PRZESTĘPSTWO NIE WYPISAĆ GO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ehh. "Fabuła" w tym filmie to dno. A ja nie lubię filmów bez składnej fabuły. Gra aktorska powala ( niestety w złym znaczeniu tego słowa). Jedyne co w nim dobre to właśnie efekty specjalne. I za efekty - 3/10.
Czyli jak rozumiem, Avatar ma lepszą fabułę i grę aktorską na wyższym poziomie?
"A ja nie lubię filmów bez składnej fabuły" - no porównując oceny Avatara i Trona to ci na pewno uwierzę...
Tak, gra aktorska jest lepsza od tego drewna w tronie.
A fabuła jest troche lepsza od TRONowej, mimo iż też kiepska.
Gusta są różne. Nie uważam Avatara za świetne dzieło lecz po prostu oglądało mi się go lepiej niż TRON. To wszystko. Raczej nie wpłynęły na to "efekty' 3D. Po prostu mimo że był 2 razy dłuższy to się na nim nie nudziłem, a na TRONie zasypiałem ( może dlatego że oglądałem go o pierwszej w nocy, kto wie). Dlatego mimo wszystko uważam Avatara za lepszą rozrywkę niż TRON, dlatego też oceniłem go wyżej.
Nosz k... po co się tłumaczyć komuś kto wyskakuje z Avatarem tylko po to by udowodnić jakąś swoją z czapki wziętą teorię i uznać samego siebie za "lepszego" widza od Ciebie. Nie ma co reagować na takie zaczepki. Przy każdym takim klasycznym filmie jest cała zgraja takich "znawców" uważających się za lepszych od innych.
Dwa naczelne tematy na FW. Transformersy i Avatar. Jak komuś nie spodoba się klasyka ( do czego ma prawo ) to od razu teksty o jednym z tych dwóch filmów. Nie ma co porównywać Avatara do Tronu bo dzieli je przepaść technologiczna. Dodatkowo rzeczywiście gra aktorska w Tronie nie powala. Ale tutaj każdy ma prawo do własnej wrażliwości i suybiektywnego odbioru, a złośliwości niepotrzebnie psują dyskusję.
zgoda we wszystkim... ale mnie w tronie przeszkadza ze poza wizualnym kunsztem ma do zaoferowania niewiele... historia jest banalna i z trudem wypelnia te 90 minut o czym bolesnie przypominaja kolejne sceny wypelnione jedynie cisza... postacie sa plytkie a dobrych dialogow wlasciwie brak... sam pomysl o podrozy do wnetrza sieci czy tam komputera jest przedni ale zabraklo mi w filmie chociaz sladowego nawiazania do technicznych realiow nowego swiata... tak jak np. w serialu ReBoot... no chyba ze komus wystarczaja niebieskie ludziki ktore mowia do siebie per. panie programie.... ale moze przesadzam i jak na tamte lata ta umownosc nalezy calkowicie wybaczyc... nie zrozumcie mnie zle bo film mi sie podobal i czuje ten czar o ktorym niektorzy mowia ale mam wrazenie ze tworcy tego filmu potraktowali fabule jedynie jako pretekst do pokazania magii pierwszych komputerowych animacji... po prostu moim zdaniem tron nie broni sie jako historia, lecz jedynie jako kamien milowy CGI...
Pewnie niektórych mogły znużyć te efekty wizualne (skoro były obecne przez większość filmu to nie są już specjalne a wizualne), tylko że taki był zamiar twórców. Przedstawić wnętrze komputerowego świata. Zobaczcie sobie animacje z lat 80 i wczesnych 90 (np. teledysk Pet Shop Boys "Go West") - właśnie tak wyglądała ówczesna grafika 3D. @Danielpiw23 zarzucasz kreskówkowość animacji tylko że wtedy tak wyglądała animacja komputerowa. W Star Wars masz tylko dawkowane efekty - świat jest przedstawiony na tle miniatur i dekoracji.