Czytaliście nową książkę Tolkiena "Dzieci Hurina"? Co sadzicie???? Jak dla mnie rewelacja :) udostępnia wiele szczegółów z historii Turina, których brak w "Silmarillionie i "Niedokończonych opowieściach". Uważam że jego syna Christopher świetnie się spisał zbierając to wszystko do kupy i publikując :D Książkę polecam jak najbardziej wszystkim Tolkienomaniakom i nie tylko choć inni nie wiele z niej zrozumieją :D
Ja przeczytałam kawałek, i choć sądzę, że historia jest ciekawa, narracja trochę mi nie odpowiada - jest bliższa "Silmarillionowi", a ja liczyłam na coś bardziej w stylu "Władcy", trudno mi ująć w słowach tą różnicę... Np. we Władcy jest, że np. "... - powiedział Aragorn", w "Dzieciach Hurina" - "A wtedy ten a ten rzekł: -...". W "Dzieciach Hurina wydaje się być bardziej podniosła, mam jedynie nadzieję, że historia mi to zrekompensuje ;).
Zrekompensuje :) W końcu to historia wymyślona przez mistrza. Ja dość niedawno ją przeczytałem i muszę przyznać, ze bardzo mi się podobała. Historia Turina (mój imiennik xD) jest prze ciekawa i wciągająca. Tylko jeśli szukasz czegoś ku pocieszeniu i radosnego to lepiej "Dzieci" nie ruszaj ;) To jest dramat, pięknie opowiedziany i przedstawiony. Wszystko co się tam dzieje jest przygnębiające i smutne... i takie miało być.
Polecam gorąco.
Ja kupiłam zaraz po premierze, ale do dziś nie przeczytałam. Doszłam do wniosku, że najpierw wypadało by przeczytać "Silmarillion" , a ten z kolei zaczynałam czytać tyle razy, że początek dosłownie znam na pamięć ("na początku był Eru, Jedyny, którego na obszarze Ardy nazywają Iluvatarem..." itd. ;D), ale nigdy nie udało mi się dobrnąć do końca... a szkoda. Pozdrawiam. ;>
Czytałam nie stety mnie nie zachwycił po prostu wszystko przepisane ,troche bardziej rozwinięte .Polecam naprawdę Silmarillion ,sama marze ze kiedys przeczytam ,,ostatnie legendy śródziemia,,i ,,zaginione opowiesci,,.
Dostałam tą book na urodzinki. Zabrałam się od razu do czytania i klapa: to było okropne. Zaczęłam czytać od nowa jakieś kilka tygodni później. Werdykt: rewelacja. Tylko dlaczego to było takie smutne???! xD
Jak tylko zobaczyłam tytuł rozdziału "Śmierć Turina" pomyślałam "o, nie nie nie nie nie." . A jak go przeczytałam, to płakałam jakby nie wiem co się stało :D.
Fajna książeczka i pozdro dla Turina, Nienor Niniel i tej ostatniej, zapomniałam imienia... o, wiem: Lalaith.
:)
Dlatego, że mimo gatunku, było niesamowicie prawdziwe. Wychowałam się na tej książce i stałam się jej maniaczką do tego stopnia, że zaczęłam przybierać nick "Nienor". To ponadczasowe dzieło trzeba przeczytać, lecz najpierw należy do niego dorosnąć. Za każdym kolejnym razem odkrywa się nowe aspekty, ukryte przesłanki. Naprawdę polecam.
racja :) "Dzieci Hurina" są strasznie smutne, ale zarazem to piękna opowieść, która robi wrażenie na czytelniku
To jest naprawdę świetne, czytałam dosyć wolno, żeby niczego nie przeoczyć i nawet rysowałam sobie drzewo genealogiczne i wypisywałam postaci i miejsca, żeby się w tym nie pogubić, b o trzeba przyznać, kto jak kto, ale Tolkien potrafi nieźle nakręcić (w pozytywnym znaczeniu, chodzi mi o nazwy, imiona, itp, i ich spamiętanie :)