Niecodzienny przypadek, by kończyć karierę operatora rok(!) po Oscarze. Dla każdego zdobycie tej statuetki jest motywacją do osiągania kolejnych sukcesów na swym polu, podczas gdy Pfister rzucił to by zająć się czymś innym i jak się okazało - mniej dla niego sukcesywnym (w tym przypadku reżyserią).