Rzadko mi się to zdarza, ale podpisuję się rękoma i nogami (hihi) pod słowami K. Kłopotowskiego - "Planeta Małp Tima Burtona stanowi popis wielkiej zręczności, choć raczej cyrkowej. Komu to wystarcza, ten ubawi się na tym filmie jak pawian przed lustrem." Ja się tak bawiłem (jak pawian, właśnie...) od lądowania Davidsona do dotarcia do CaLiMy. O brzegach kanapki chcę jak najszybciej zapomnieć.

Co tu dodać... Jestem absolutnie zafascynowany charakteryzacją Małp. Nad czymś takim aż nie chcę przechodzić do porządku dziennego - oby nagrodzono to Oscarem. Szczególnie Ari i Thade byli niesamowici, Helena Bonham Carter - ekstremalnie słodka, cudowna i sympatyczna, Tim Roth - ten facet autentycznie grał zwierzę...co za aktor...
Wizjonerstwo Burtona w sferze obrazów i klimatu jak zwykle należy uszanować - jeszcze czuję dreszcze, jaka ta planeta była cudowna...

O problemach tego filmu pisać mi się nie chce, bo bym tu siedział do jutra rana rozprawiając sobie tylko o ostatnich 20 minutach...w każdym razie do dna jeszcze trochę brakuje - tym bardziej, że duża część filmu jest w mojej opinii całkiem dobra. Ale pod koniec zapanowała taka dowolność, że aż szkoda gadać...to aż nieprawdopodobne, czemu tych scenariuszy nie pisze ktoś chociaż trochę inteligentny?...

Żeby nie być gołosłownym, rozpocznę chociaż wyliczankę - skoro małpy rzucają ludźmi na 5 metrów, to co tu w ogóle robi bitwa?...główny bohater nie zmienia wyrazu twarzy przez cały film, wypowiada piętnaście linijek dialogu - równie dobrze mogłoby go nie być...nie wiedziałem, że "piękne" niewolnice noszą przy sobie przybory do makijażu...ta sama piękna niewolnica ucieka w rozpaczy przed odlotem bohatera, pięć sekund później stoi pod odlatującą kapsułą - montażysto, gdzie jesteś...niech podniesie rękę, -kto wiedział, że to Oberon jest Calimą? -kto wiedział, że piękna niewolnica i Ari pogodzą się w sytuacji ekstremalnej? -kto wiedział, że mały wpieprzy się w kłopoty przez swój idiotyczny upór? proszę nawet szympansy podnoszą łapy do góry...

Jedna rzecz, która śmieszy wszystkich recenzentów, a mnie wyjątkowo nie - angielszczyzna. Jeżeli Małpy i Ludzie z Planety to potomkowie załogi Oberona, to chyba jasne, że gadają po angielsku, prawda?... Problem w tym, że w tym samym filmie Davidson leci sobie małym podem (made in 2029) z Saturna na Ziemię, wcześniej bierze takowego z zablokowanego doku...eee, to musi być przypadek z tym sensem anglojęzycznych Małp...