Jeśli istnieje kategoria "klasyki", "Planeta Małp" z 68' z pewnością do nich należy.
Na przykładzie obrazu Tima Burtona mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że nie zawsze nowsze znaczy lepsze, a przecież wydawałoby się, że lata 60' nie są w stanie wiernie pokazać świata w realiach s-f. A jednak - wyobraźnia i świetnie napisany scenariusz dokonał cudu.
Pomijam rozbieranie na czynniki pierwsze gry aktorskiej, fabuły, scenografii - o gustach się nie dyskutuje.
Jednak jako wielbicielka znakomitego pomysłu zawartego jeszcze w powieście Pierre'a Boulle'a, muszę zwrócić uwagę na fakty będące zniewagą dla każdego myślącego logicznie człowieka (i szympansa ;).
- Jakim cudem Leo zna język prymitywnych ludzi?
- Jakim cudem Leo zna język małp?
- Jak to możliwe, że małpie społeczeństwo kujące zbroje, jednocześnie potrafi przeprowadzać sterylizację? Dlaczego uważam, że to się ze sobą kłóci? Ciężko przeprowadzić zabieg otwarcia jamy brzusznej półtorakiem. ;)
Na razie tyle. ;)
Pozdrawiam.