Zacznę od plusu. Był pewien potencjał w tym pomyśle na fabułę, podróże w czasie (to najczęściej lubię w filmach si-fi), odmian ról-ludzie jako niewolnicy, ta historia statku CALIMA, sposobu w jaki małpy przejęły władzę, można coś było ukręcić z tego filmu, może nie rewelację, ale dobry film przygodowy. I tu koniec plusów, jest też znacznie gorsza strona fabuły. Idiotyczny sposób na zawiązanie akcji-poleciał za swoim szympansem w kosmos, ogółem dalej to poszło bardziej w taką bajeczkę z czarnym charakterem Thade i dzielnym Leo, z durnym wątkiem miłosnym, i jakimś tanim moralizatorstwem dla dzieci.
Kostiumy..eh już samo to odrzuca, wiem że nie było łatwo to zrobić, wyszło jakby się oglądało aktorów w teatrze w jakiś śmiesznych kostiumach, Thade jeszcze się jakoś dawał radę, większość z tą gębą Ari na czele strasznie się prezentowała. Scenografia koszmar, szczególnie w mieście małp, jakby się relację z planu, nie film oglądało. Efekty razem z elementami akcji także delikatnie mówiąc słabe, małpy skaczące po dobre kilkanaście metrów i rzucające ludźmi niczym King Kong na lewo i prawo...litości. Nawet biednemu szympkowi się oberwało ;) Prymitywni ludzie też są przedstawieni jak statyści, nie wiedzieć po co w ogóle są chodzą to tu to tam i cała i ich rola, zupełnie bez charakteru, emocji. Ogółem całość tworzy wrażenie wielkiego kiczu i tandety. Gdyby rozwinęli ciekawsze elementy historii, gdyby poszli bardziej w stronę klimatu grozy, zagrożenia, albo chociaż sprawnie poprowadzili akcję. Rzadko oceniam filmy tak nisko, ale tutaj to poza jakimiś tam elemencikami fabuły, to nie znajduję żadnych plusów.