jest okropnie zagrany. Po prostu koszmar. Scenografia, charakteryzacja - tandeta. Ludzka "dzikuska" z pelnym profesjonalnym makijazem to masakra intelektualna dla widza. I oczywiscie wszyscy mowia po angielsku. Mozna sie zalamac.
Makijaże, nowojorskie akcenty, sztuczne szczęki, peruki, typowe ludzkie zachowania, modlitwy, meble, wozy, no bzdura goni bzdurę.
Akurat mnie taka charakteryzacja bardzo się podobała i na pewno takie małpy prezentują się znacznie lepiej niż te w całości wygenerowane komputerowo z ostatniej wersji filmu. Swoją drogą, mimo że Serkisa bardzo szanuję za jego pracę, to jednak zwyczajne kostiumy dają większe pole do popisu aktorom. I film, zgadzam się, jest źle zagrany, ale tylko jeśli chodzi o część ludzką. Wahlberg, Warren, Kristofferson - żal na nich patrzeć, drewno goni drewno, mimo że - przynajmniej w przypadku mężczyzn - nie są przecież złymi aktorami. Ale w tym filmie nic z siebie nie dali. Ale co innego w przypadku małp. Dla mnie Roth stworzył świetną kreację i jego ruchy, gesty - to wszystko bardzo mi się podobało. A do tego jeszcze Paul Giamatti. Świetna rola, pełna humoru, zapadająca w pamięci i znacznie wyróżniająca się na tle pozostałych.
A film niestety słaby, tym bardziej, że odpowiadał za niego Burton, ale ma też kilka lepszych elementów, przez co spokojnie można go obejrzeć i dobrze się nawet na nim bawić.