fil jest wg mnie totalnie przegięty, chodzi mi o wydarzenia i postaci. Gość leci prosto w
kosmiczną burzę, narażając siebie i kolegó dla małpy. Główny bohater jest okropny,
beznamiętny, o zerowej grze twarzą. Ludzie, jak się okazuje rozumni, są biernymi cielątkami.
Ari zachowuje się jak zakochana w Leo co jest absurdalne, to tak jakby człowiek zakochał
się w małpie. Ale najbardziej denerwująca dla mnie jest gra Tima Rotha, tak przez
wszystkich chwalonego. Rozumiem, że jego postać nienawidzi ludzi, ale on dosłownie bez
przerwy szczerzy się, sapie, warczy i wytrzeszcza nienawistne oczy - robi to po prostu do
przesady, dużo lepiej wyglądałoby to w kilku scenach, gdzie ma bezpośrednio do czynienia z ludźmi.